Bardzo szczegółowe brzmienie, słychać wszystko co jest zapisane na nagraniach, każda struna, każde uderzenie w werble, w bębny, słychać każde najdelikatniejsze „mlaskanie” wokalisty, wyraźnie słychać potknięcia w realizacji nagrań.
Nie ma tutaj żadnej „suchości i nosowości” jaką słychać np. w BOWERS & WILKINS, wszystko to jest podane w kulturalny sposób i z odpowiednimi barwami i nasyceniem.
Nie ma też żadnej nadmiernej „agresji”. Scena jest szersza niż w Audiovectorach.
Barwne, ciepłe brzmienie i trochę bardziej plastyczne.
Przy muzyce jazzowej (Diana Krall, Patricia Barber) w związku z tym, że wokale są bardziej nasycone a przy okazji scena jest bardziej wysunięta do przodu - ciekawy efekt - mimo tego, że scena nie jest tak szeroka jak przy
Canton to wrażenie znikania głośników z pomieszczenia jest wyraźniejsze.
Jeśli słucha się małych składów to tutaj będzie więcej magii, dla odmiany przy muzyce rockowej, symfonice itp. trochę te głośniki mogą się pogubić.