Test wzmacniaczy Exposure 3510 i Primare i35.

19-07-2023

Recenzja z odsłuchów konkurujących ze sobą wzmacniaczy Exposure 3510 i Primare i35. Jak naszym zdaniem zagrały testowane wzmacniacze? Z jakim sprzętem najlepiej zagrały i jaki rodzaj muzyki według nas zabrzmiał najlepiej na Primare a jaki na Exposure? 

Wzmacniacz Exposure 3510

exposure 3510

Zintegrowany wzmacniacz Exposure 3510 zastąpił będący długo w ofercie i ceniony model 3010. Jak to często bywa, nowy wzmacniacz został zaktualizowany, wykorzystując różne doświadczenia zdobyte podczas projektowania bardziej ekskluzywnych modeli. W tym przypadku pomysły zaczerpnięte zostały z najwyższej klasy konstrukcji dzielonych (przedwzmacniacz - końcówka mocy) z serii 5010 firmy Exposure. Obudowa 3510 zbudowana jest z prostego anodowanego na czarno aluminium z czerwonymi diodami LED i zaokrąglonymi rogami. Jest również dostępny w wykończeniu tytanowym, które na zdjęciach pojawia się jako srebrne i ma niebieskie diody LED. Exposure oferuje również opcję dodania jednej z trzech kart rozszerzeń — DAC, MC phono lub MM phono. Przedwzmacniacze gramofonowe, mają regulowane wzmocnienie i obciążenie za pomocą zworek.

Model 3510 jest dostarczany z tradycyjnym, wielofunkcyjnym pilotem zdalnego sterowania. Obsługującym również inne produkty marki EXPOSURE (np. odtwarzacz płyt CD). Warto zauważyć, że 3510 jest pierwszym wzmacniaczem zintegrowanym, w którym Exposure zamontowało gniazdo słuchawkowe. Są też dwa wyjścia przedwzmacniacza, z których jedno wykorzystałem podczas testów w moim SVS SB-3000.

pilot exposure i primare

Exposure 3510 przypomina mi wiele wzmacniaczy zintegrowanych sprzed dekady i starszych. Kiedyś wzmacniacz zintegrowany sam w sobie był świętokradztwem dla purystów, którzy wierzyli, że przedwzmacniacz i wzmacniacz mocy muszą być po prostu rozdzielone, aby uzyskać najwyższą wydajność. Nigdy tego nie akceptowałem, podobnie jak brytyjscy producenci, tacy jak Rega, Sugden i Naim, z których wszyscy od dziesięcioleci mają w swojej ofercie kilka wzmacniaczy zintegrowanych. Separacje wymagają nie tylko środków, ale i przestrzeni, a te dwa elementy nie zawsze idą w parze. W związku z tym, z preferencji lub konieczności, stałem się studentem wzmacniaczy zintegrowanych i posiadałem, słyszałem i lub recenzowałem niemały odsetek wysoko cenionych wzmacniaczy zintegrowanych wyprodukowanych w ciągu ostatnich 20 lat.

 

Primare I35

primare i35

Primare I35 jest pierwszym wzmacniaczem marki wyposażonym w moduły wzmacniacza UFPD 2, w odróżnieniu od oryginalnych UFPD montowanych w ostatniej generacji i modeli takich jak wzmacniacz mocy A60, które pozostają w księgach zamówień. UFPD oznacza Ultra Fast Power Device, moduł wzmacniający w zbalansowanej konfiguracji czterech dyskretnych wzmacniaczy – po dwa na kanał. To urządzenie klasy D od dawna zapewnia natychmiastowe dostarczanie prądu i wyjątkowo niskie zniekształcenia, ale w nowej postaci UFPD 2 naprawdę spełnia tę część akronimu „Ultra Fast”. Oznacza to również, że Primare może stworzyć prawdziwy wzmacniacz o mocy 150 W na kanał w stosunkowo małej obudowie, nie powodując, że pudełko będzie gorętsze niż powierzchnia słońca.

Na temat tego wzmacniacza pisaliśmy już kiedyś w ramach testów z Kinki Studio: https://sklep.htaudio.pl/blog/primare-i35-kontra-kinki-studio-ex-m1-czyli-testy-na-powaznie

Do opisu tego wzmacniacza Primare możemy dodać ciekawe podsumowanie AudioRecki dostępne na Magazyn Audio:

Sprzęt PRIMARE seria 35 na łamach różnych serwisów gościł już wielokrotnie, zebrał też wiele pochlebnych recenzji... a nawet otrzymał wyróżnienie EISA 2019/2020. Jest też tematem wielu dyskusji na forach w tym w naszym Klubie Primare. To sprzęt nietuzinkowy, do którego podchodzi się ze zrozumieniem nie tyle tego jak gra, ale czego sami oczekujemy od muzyki przez nas słuchanej. Jeśli poszukujemy bezwzględnego zadowolenia z każdego rodzaju muzyki i realizacji - PRIMARE skarci nas i pokaże wręcz naszą naiwność w tym temacie. Jeśli jednak zrozumiemy, że dobrą muzykę musimy poszukiwać nie tylko poprzez gatunki ale często także patrząc na wydania i różne realizacje oraz doceniać smaczki i detale w różnych nagraniach - PRIMARE będzie fantastycznym partnerem na długie wieczory. Tak po przyjacielsku pokaże nam przez najbliższe kilkanaście z nich które w naszej kolekcji nagrania będą gościły częściej, a o których no cóż... zapomnimy na naprawdę długi czas. Resztę możemy  spokojnie "doprawić" jak dobre danie odpowiedni dobranymi głośnikami. Sprzęt warty nie tylko posłuchania, zdecydowanie wart posiadania jako dowód na to, że muzyka potrafi być różna. Cytując Piotra Wierzbickiego "nie znoszę Czajkowskiego i Mahlera, bo byli zbyt płaczliwi, niemęscy". PRIMARE nie oszczędzi niektórych Waszych wyborów muzycznych, za to da powód do ogromnej przyjemności przy innych albumach.

 

Jak naszym zdaniem zagrały testowane wzmacniacze?

Szwecja vs Wielka Brytania!

 

Zacznijmy od PRIMARE I35.

Nasz bohater jest już dostępny na rynku ładnych parę lat. Można by powiedzieć, że to już klasyk. Klasyk, który od pierwszych dźwięków wydobywających się z głośników pozwala usłyszeć niesamowitą swobodę. Dźwięk jest wręcz „rześki”, otwarty, szybki, szczegółowy, a zarazem gładki i muzykalny.

Ogólnie przekaz jest delikatnie rozjaśniony. Niskie tony są wzorowo zaakcentowane. Gdy potrzeba potrafią zejść naprawdę nisko, słychać świetne zróżnicowanie i kontrolę tego zakresu. Średnica jest, jak już wspomnieliśmy o tym wcześniej, rześka, żywa i otwarta. Odnosi się wrażenie, że wokaliści śpiewają wręcz uśmiechając się do nas. Wysokie tony mimo delikatnego rozjaśnienia całości nie kłują i nie atakują słuchacza nadmierną ilością informacji. Są podobnie jak w przypadku najniższego zakresu zróżnicowane, swobodne, dźwięczne itp.

Należy zaznaczyć, że całość, zaczynając od najniższych dźwięków, poprzez średnice, na wysokich częstotliwościach kończąc jest po mistrzowsku ze sobą wręcz „zszyta”. Kolejna rzecz, która natychmiast wpada w ucho to spora przestrzeń generowana przez ten wzmacniacz! Nie mówimy tutaj tylko, o budowaniu przestrzeni w głąb pomieszczenia. Wrażenie robi też szerokość, dźwięki swobodnie wychodzą na boki, poza linie głośników, nad wyraz dobrze różnicuje też trzeci z wymiarów, bez problemu, da się wychwycić takie smaczki, jak umiejscowienie instrumentów perkusyjnych, słychać wyraźnie ze np. jeden z muzyków/wokalistów stoi, inny siedzi itp.

Z jakim rodzajem muzyki najlepiej poradzi sobie I35? Praktycznie każdy gatunek muzyczny został odtworzony minimum na dobrym poziomie. Nie ważne czy jesteśmy fanami muzyki rockowej, jazzu, czy muzyki klasycznej. Jest to wzmacniacz, który nie faworyzuje jednego gatunku muzycznego, świetnie sprawdza się w każdym repertuarze.

W naszym subiektywnym odczuciu nie powinniśmy, łączyć I35 z głośnikami, i źródłem dźwięku, które podobnie do tego wzmacniacza grają po jasnej stronie. Krótko mówiąc, przedobrzymy. I35 w przypadku słabo zrealizowanych nagrań, potrafi uwypuklić wszelkie wady i niedociągnięcia realizacyjne.

 

Czas na naszego kolejnego zawodnika. Jak radzi sobie EXPOSURE 3510?

Brytyjski wzmacniacz jest konstrukcją o wiele młodszą od opisywanego wyżej PRIMARE. Technicznie jest to bardziej klasyczna konstrukcja. Zresztą, jakby nie spojrzeć, EXPOSURE, podobnie jak większość mniejszych producentów zza kanału Le Manche niechętnie wprowadza nowinki techniczne, starając się opierać swoje konstrukcje na sprawdzonych rozwiązaniach.

A więc nie uraczymy tutaj zasilaczy impulsowych. Mamy do czynienia z klasyczna konstrukcją, opartą na tradycyjnym zasilaczu w którym znajdziemy spory transformator toroidalny. Całość jest oparta na elementach w pełni dyskretnych, końcówka mocy pracuje w klasie A.

Jak ten wzmacniacz gra? W przypadku 3510, da się natychmiast wręcz wychwycić tradycyjne „wyspiarskie” podejście do tradycji, również w przypadku brzmienia.

Pierwsze co wychwytują nasze uszy, to przepiękna, nasycona, barwna, ale zarazem szczegółowa średnica, która jest wręcz magiczna. Wokale nie ważne czy mamy do czynienia z kobietą czy mężczyzną, wydają się na początku (szczególnie jeżeli porównamy je z opisanym wcześniej PRIMARE) magiczne. Mamy to fajne wrażenie, że wokalista śpiewa tylko dla nas. Ludzki głos jest, niesamowicie plastyczny ciepły, taki po prostu ludzki. Ok, ale co z pozostałymi zakresami? Przejdźmy do niskich częstotliwości, które podobnie jak w przypadku średnicy, również należą do tych po cieplejszej i barwniejszej stronie grania.

W porównaniu do I35, są nie ukrywajmy, delikatnie „poluzowane”. Przy niektórych nagraniach odnosiło się nawet wrażenie, że nie schodzą dostatecznie nisko (ale to tylko, pierwsze wrażenie, wszystko zależy do jakich zestawów głośnikowych ten wzmacniacz był podłączony). Przechodząc przez wspomnianą wcześniej plastyczną średnicę, przechodzimy do wysokich tonów, które są delikatne, wręcz jedwabiste. Stereofonia budowana przez ten wzmacniacz nie jest tak obszerna. Jeżeli chodzi o szerokość, jak w przypadku PRIMARE ale da się usłyszeć, większą głębię.

Wzmacniacz ten naszym zdaniem jest produktem dla bardziej doświadczonych, osłuchanych i wiedzących czego chcą melomanów, którzy poszukują urządzenia, na długie godziny słuchania.

W przypadku EXPOSURE, polecamy łączyć ten produkt z głośnikami i elektroniką, która gra bardziej otwartym i szczegółowym dźwiękiem.

 

Sprzęt towarzyszący podczas testów.

Odtwarzacz płyt CD:

CANOR CD 1.10

 

Kolumny głośnikowe:

CANTON REFERENCE 5K

TRIANGLE GENESE LYRR

GRAHAM AUDIO LS 5/9

 

Kable głośnikowe:

TARA LABS APOLLO EXTREME SPEAKER

ACOUSTIC ZEN SATORI

 

Kable połączeniowe:

ACOUSTIC ZEN WOW

VAN DEN HUL THE FIRST ULTIMATE

 

Kable zasilajace:

WK Audio THE ONE

ZAVFINO ATLANTIC AC

 

Listwa zasilająca:

FURUTECH FH E-TP60E

Klikając “Zgoda” akceptujesz zapisywanie wszystkich danych cookie na twoim urządzeniu. Kliknięcie “Odmowa” oznacza zapisywanie tylko danych niezbędnych do funkcjonowania strony. Więcej informacji o cookie w polityce prywatności.