Na warsztat bierzemy 3 urządzenia marki SoulNote.
Przedwzmacniacz stereo SOULNOTE P-3
Soulnote, założona w 2006 roku, jest jedną z marek CSR. Chociaż Soulnote jest młodą marką pod względem czasu powstania, wielu jej twórców to starsi inżynierowie w branży audio. Na przykład, jeden z liderów, pan Nakazawa, brał udział w opracowaniu pierwszego odtwarzacza płyt CD firmy Marantz.
Obecnie linia produktów Soulnote obejmuje zarówno urządzenia cyfrowe, jak i analogowe. W ofercie znajdują się cyfrowe źródła sygnału i wzmacniacze mocy. Ponadto firma opracowuje własne kable, maty, podstawki dźwiękowe itp. Teoretycznie, produkty Soulnote można wykorzystać do zbudowania kompletnego systemu oprócz głośników.
Nazewnictwo modeli Soulnote jest bardzo proste. Pierwsza litera to typ produktu, a liczba to klasa. Im większy numer, tym wyższa klasa. Seria 3 jest obecną flagową serią Soulnote, więc P-3 oceniane w tej recenzji to obecny flagowy przedwzmacniacz. Oprócz niego mamy odtwarzacz płyty CD/SACD S-3 i końcówki mocy mono M-3. W przyszłości planowane jest wprowadzenie konwertera cyfrowego D-3, odtwarzacza strumieniowego Z-3 i zegara X-3.
Im dłużej słuchałem przedwzmacniacza SOULNOTE, tym bardziej byłem pewien, że P-3 SE brzmi jak czysty przedwzmacniacz lampowy. Miał wszystkie cechy gładkiej, płynnej, bogatej w barwy lampy. Jego przestrzeń była doskonała, ale nie prowadziła dźwięku daleko w głąb sceny, a raczej poszerzała i rozciągała go wokół mnie. Dynamika była fantastyczna i dawała poczucie bliskości żywych instrumentów.
Japoński przedwzmacniacz jest w tej prezentacji specyficzny, co oznacza, że łatwo będzie zidentyfikować jego cechy i zdecydować, czy to jest to, czego szukamy. Jeślibym miał go porównać do płyt CD, to powiedziałbym, że brzmi jak remastery na płytach Platinum SHM-CD. Czyli głęboko i niesamowicie wciągająco. Referencyjny przedwzmacniacz byłby z kolei bliżej płyt XRCD i SACD.
Ostatecznie P-3 Special Edition to topowy przedwzmacniacz należący do grupy nielicznych urządzeń tego typu, które naprawdę są "sercem" systemu i dobrze się w nim czują. Niczego nie zasłania, jest rozdzielczy, ale i ma piękne barwy, przypominające barwy najlepszych przedwzmacniaczy lampowych. Jego konstrukcja jest niezwykła w dążeniu do "dopracowania" każdego szczegółu, a jego wygląd jest naprawdę bardzo fajny. To wysokiej klasy urządzenie w świetnej cenie.
Wygląd i funkcje
Obudowa SOULNOTE P-3 została skonstruowana w taki sposób, aby maksymalnie kontrolować drgania. Wykonano ją ze sztywnych, aluminiowych elementów spiętych grubymi belkami. Boki są dwuwarstwowe, a spód wykonano z cieńszej blachy. Z kolei górna pokrywa również jest dwuwarstwowa i nie jest przykręcana, a opiera się na trzech stożkach. Kolce znajdują się również na spodzie, a środkowy z nich bezpośrednio wspiera aluminiową konstrukcję, do której przykręcono jeden z transformatorów.
Sygnał przyjmowany jest przez zbalansowane wejścia Neutrik XLR lub niezbalansowane RCA. Tam jest przełączany w hermetycznych przekaźnikach RSR-2-12D w metalowej obudowie, wykonanej na zamówienie SoulNote.
Gniazda przykręcono nie bezpośrednio do tylnej ścianki, a do metalowej płytki i dopiero tę ostatnią, przez ceramiczne - jak mówi producent: bardzo drogie - podkładki, do tylnej ścianki. To rozwiązanie zmniejszające wibracje. Gniazdo sieciowe IEC montowane jest w jeszcze inny sposób, bo na metalowej płytce za pomocą kołków - jest lekko "luźne", nie jest dokręcane. Dodajmy, że to znakomite gniazdo Jodelica, model ETP-600CU.
Każdy z monobloków M3 to rozciągnięty na głębokość przeszło pół metra prostopadłościan z aluminiowym frontem o szerokości 34 i wysokości 25 cm. Przedni płat aluminium ma na środku wzbogacające wygląd pionowe wgłębienie, a w nim błękitne światełko aktywności, nad którym małą, nie rzucającą się w oczy czcionką naniesiony symbol M3, zaś poniżej światełka niemożliwa do przeoczenia chromowana plakietka z wygrawerowaną nazwą SOUL NOTE.
Aluminium jest przedniej jakości – gładkie i z satynową poświatą – natomiast też aluminiowe wierzch i boki są na rzecz dobrej wentylacji ażurowe. Boczki też dodatkowo żebrowane i w międzyżebrzach z różnej wielkości podłużnymi wywietrznikami, a wierzch dzieli się na obwiednię z czterema po każdej stronie podłużnymi oknami wentylacji i bardzo obszerne ażurowe wieko zawieszone nad elektroniką. To wieko po odkręceniu chromowanych śrub transportowych (do czego nie potrzeba narzędzi) zaczyna luźno pływać, sygnalizując luźną konstrukcję samego wnętrza, maksymalnie odseparowanego od wszelkich drgań, a zetem też od obudowy.
Poprzez centralną siatkę możemy w to wnętrze zajrzeć, podziwiając gromadę ponad siedemdziesięciu kondensatorów skupionych w kilku grupach oraz miedziane płytki, do których przytwierdzono tranzystory.
Trudniej będzie zobaczyć pojedynczy wielki toroid, zamontowany pionowo tuż za panelem przednim; pionowo, aby polaryzacja magnetycznego pola jak najmniej zakłócała pracę obwodów. Istotą jednak coś innego, co wiedzie nas do wyeksplikowanych powyżej wyznaczników, a dokładnie do tego o wyrugowaniu sprzężeń zwrotnych.
Wolne od takiego sprzężenia, i w oparciu o jak najkrótsze ścieżki, za wzmacnianie sygnału odpowiadają trzy po każdej stronie do miedzianych płytek przytwierdzone tranzystory NOS o przemysłowym rodowodzie – po jednym na każdej od Motoroli i po dwa od Sankena.
Tworzące po każdej z tych stron tranzystorowy układ Darligtona [3], co stanowi nie tylko w dzisiejszych czasach, ale ogólnie biorąc, rzecz niewątpliwie wyjątkową. Trudno bowiem korzystać już z pojedynczego układu kaskadowego zawierającego na jednej z gałęzi dwa, a co dopiero z dwóch takich. Trzeba dysponować tranzystorami o niskim współczynniku COP (niskiej emisji cieplnej względem przyłożonego prądu), a przede wszystkim trzeba umieć obejść problem spowalniania sygnału skutkiem jego spiętrzania, co robi się przy pomocy przyspieszającego układu push-pull.
Sytuacja taka wymusza bardzo staranne parowanie, trzeba zatem mieć zgromadzonych wstępnie wiele tranzystorów, aby móc wybrać spomiędzy te idealnie pasujące do układania w łańcuchy. W zamian układ Darlington odwdzięczy się o wiele silniejszym niż u typowych dzisiaj układów MOS-FET, bo kaskadowym wzmocnieniem, i już startowo pozwoli puszczać przez się większe prądy, a przede wszystkim otworzy szerszy zakres korelacji liniowych, będzie więc całościowo układem stabilniejszym. Co umożliwi korzystniej dla finalnego efektu brzmieniowego te prądy dobierać, a jak odnośnie szczegółów poradziło sobie z tym wszystkim Soul Note . - hifiphilosophy.com
Najbardziej oczywisty charakter dźwięku z tej maszyny można podsumować jako brak zawoalowania dźwięku. Ujawnia wiele z tego, co jest nagrane w czystym dźwięku. Jeśli płyta CD zawiera więcej wyższych częstotliwości, to ciężko się słucha, ale w przeciwnym wypadku cały dźwięk orkiestry przypomina skalę i rozdzielczość z dużą i głęboką sceną dźwiękową. Wyższości dźwięku SACD nie odczułem aż do S-3.
Front odtwarzacza CD/SACD S-3 podzielono na trzy poziome, umowne sekcje. W centrum górnej umieszczono cienką „czołówkę” szuflady napędu a po jej prawej stronie jednowierszowy czerwony wyświetlacz. Środkowe piętro pyszni się wspomnianym szyldem z firmowym logotypem i dwoma skrzydłami z kombinacją przycisków oraz dedykowanych im diod.
I tak na lewym znajdziemy przełącznik CAS odpowiedzialny za wybór pomiędzy upsamplingiem, a jego brakiem. Z kolei na prawym standardowy zestaw odpowiedzialny za obsługę szuflady i nawigację po ścieżkach wraz z selektorem warstwy (SACD/CD).
Za to na parterze w lewym narożniku rozgościł się włącznik główny. Szybki przeskok na zakrystię i … bardzo miłe zaskoczenie, bowiem oprócz zdublowanych – dostępnych zarówno w postaci RCA, jak i XLR wyjść ze stosownym przełącznikiem otrzymujemy zaskakująco rozbudowaną sekcję wejść cyfrowych w skład której wchodzą Zero Link (DVI), AES/EBU, koaksjalne, 2 USB i wejście na zewnętrzy zegar 10MHz. Na końcu gniazdo sieciowe IEC oraz dwa niewielkie hebelki – współpracujący z frontowym interfejsem LPF i drugi, odpowiedzialny za polaryzację XLR-ów zgodnie z obowiązującymi w Europie i USA standardami.
W konstrukcji nie zabrakło również precyzyjnego master-clocka DDS LMX2594 o bardzo niskim, wynoszącym 45 femtosekund jitterze.
Z kolei tor sygnałowy to szczyt minimalizmu – oparty na filtrach pierwszego rzędu z czterema tranzystorami bipolarnymi i ośmioma opornikami, gdzie pierwszy stopień pełni rolę różnicowego źródła prądowego bez wzmocnienia, które z kolei realizowane jest w drugim stopniu.
Mechanizm transportu, to kolejny majstersztyk inżynierii z odlewaną, aluminiową tacką, bezszczotkowym silnikiem i podwójną optyką umieszczony na aluminiowej kratownicy uzbrojonej w kolec znajdujący się bezpośrednio pod środkiem ciężkości mechanizmu. I gdy wydawać by się mogło, że to już wszystko w kartonie w jakim dostarczany jest odtwarzacz znajdujemy jeszcze dedykowaną drewnianą platformę antywibracyjną, z której pomocą i kolców posiadanych przez S-3 dokonujemy finalnego strojenia urządzenia.
Całość oferty Soulnote